poniedziałek, 20 lutego 2017

Po co to wszystko? Czyli jaki jest mój cel

Hello świecie! 

Blogiem tym będę się wspomagać i motywować do zarabiania, dorabiania i oszczędzania pieniędzy na bardzo konkretny cel, którym jest... własna, prywatna emerytura. Może na początek emeryturka, ale niech będzie zacna :)

Nie wiem jak Was, ale mnie co roku wprost poraża oficjalna prognoza z ZUS na temat wysokości mojej przyszłej - ewentualnej - emerytury. A ponieważ ZUS w kwestii planów funkcjonuje w sferze pobożnych życzeń, do ich realizacji sama wiara może być niewystarczająca.


Spokojny sen na starość.



Zatem blog ów - w myśl licznych filozofii oraz psychotechnik  - pomóc ma mi utrzymywać mój cel stale przed oczami i tym samym dążyć do jego realizacji każdego dnia, dzień po dniu. Ma być pomocą w stawaniu się coraz skuteczniejszym ciułaczem emeryturki. Zacnej emeryturki.
Założyłam sobie kilka frontów, na których zamierzam się w tej materii realizować:
  1. Dochody. Wliczam tutaj dochody z pracy na etacie oraz dochody dodatkowe, rozumiane jako wszelkie formy dorabiania np.: z płatnych ankiet i badań, dodatkowe zlecenia w pracy, udział w promocjach bankowych oferujących premie, nagrody czy cashbacki oraz otrzymywane np. od rodziny prezenty.
  2. Oszczędzanie, czyli trzymanie w ryzach wydatków; kontrolowanie ich, planowanie miesięcznego i rocznego budżetu wydatków i trzymanie się – no, mniej więcej, bo wiadomo, że życie zaskakuje – tego planu. Kilka zasad, którymi się tutaj kieruję, to np.:
    1. płacenie najpierw samej sobie zaraz po otrzymaniu wypłaty,
    2. wydawanie mniej niż zarabiam 
    3. podejmowanie decyzji przy każdej decyzji zakupowej „czy ja naprawdę potrzebuję tej rzeczy? czy jest mi ona faktyczne do szczęścia potrzebna?”
  3. Inwestycje. Szumnie powiedziane a chodzi o nic innego, jak o zwykłą lokatę, na której trzymam oszczędności. Co jakiś czas spływają z nich odsetki, którym żenująco niskie obecnie stopy procentowe nie pozwalają na znalezienie istotnego punktu w nakreślonym przez mnie planie. Być może zwykłej lokaty nie powinnam nawet nazywać inwestycją… jednak innych form inwestowania nie prowadzę. Jest to w zasadzie ochrona zgromadzonego kapitału przed żarłoczną inflacją. Sama nie znam się na inwestycjach obejmujących ryzyko utraty kapitału, więc nie brnę w coś, czego nie rozumiem.

Tutaj na blogu chciałabym zajmować głównie tematem zarabiania: poszukiwaniem inspiracji do nowych źródeł oraz powiększaniem obecnych strumyczków finansowych. Innymi słowy - szukaniem okazji i możliwości do dodatkowego dorabiania i dzieleniem się swoimi sukcesami i porażkami.

Jeśli chcecie wiedzieć, jak mi będzie szło – zapraszam do śledzenia moich wpisów.
A od czasu do czasu przydałoby mi się od Was też dobre słowo podbudowujące moją motywację. Za każde - już w tej chwili szczerze dziękuję :)

P.S. A jeśli chcesz się ze mną skontaktować - zapraszam: pecuniadrobniunia @ gmail.com


Pecunia Drobniunia

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o inwestycje poradził bym Ci rozejrzeć się za czymś bardziej dochodowym i bardziej pochłaniającym niż lokata. Wychodzę z założenia że jeżeli masz czas prowadzić bloga to czas nad planowaniem poważniejszych inwestycji niż lokaty też znajdziesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swojego czasu jestem panią i to ja decyduję, czy go mam oraz na co przeznaczam. Przynajmniej staram się tak żyć ;) Moja lokata to też nie przypadek tylko wybór. Jednakowoż chętnie posłucham pomysłów innych osób - Twoich - na bezpieczne oszczędzanie/pomnażanie skromnych kwot.

      Usuń

Wpisz komentarz...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...